kwi 02 2003

Bez tytułu


Komentarze: 5

Sny o krwawych jatkach na zmianę ze snami o koleżance Pepe jakoś nie dają mi wypocząć. wkrótce waga spadnie mi do rekordowo niskiego poziomu, nienotowanego od pięciu lat. Nie pamiętam jaka była kolejność czy najpierw awantury a potem Pepe czy odwrotnie. W każdym bądź razie jatki, które mi się śnią są o mnie lub z moim czynnym udziałem. Ostatni tydzień tych snów to jakieś morderstwa, wypadki samochodowe i inne kretyństwa, w których ginę albo jestem sprawcą czyjejś śmierci. Sen z Pepe dzisiaj koncentrował się na jakiejś rozmowie i była to chyba wierna (lub niewiele odbiegająca od wzorca) kopia rozmowy, którą kiedyś odbyliśmy. Widziałem jej twarz bardzo blisko. Nie pamiętam czy skończyło się to zbliżeniem. Jest źle. Jestem wykończony,  z zasypianiem jest problem, potem budzę się nad ranem i następuje czuwanie. Chujca nie wypoczynek. Ostatnie kilka dni było jakby lepiej, natłok obowiązków skutecznie mnie ratował i zarejestrowałem tylko małe chwilki słabości, które generalnie nie niepokoiły mnie. Niestety od wczoraj zaatakowało mnie ze zdwojoną siłą. Nagle się pojawiła w głowie i nie chce wyjść. Skoro nie chce, to niech może wróci. Inaczej się skończę. Już nie mówię o piciu, bo nad tym chwilowo zapanowałem, ale wypadałoby sypiać jakościowo lepiej. Ja już niestety nie mogę nic zrobić. Mógłbym próbować się zmieniać, coś kombinować, pracować nad sobą, ale to nie ma sensu, bo i tak tego nikt nie będzie oceniał. Nie jestem typem wymuskanego faceta, więc tak pozostanie – chyba tego ode mnie nie oczekiwała. Brak mi przesadnej dbałości i to chyba też było oki. Okazywanie uczuć – na dzisiaj nie zmieniam się. Chciałem, ale nie pozwolono mi się wykazać. Po raz kolejny mam te same przemyślenia i wnioski i po raz kolejny do niczego nie doszedłem i dojść nie potrafię. Może tydzień morza mnie chwilowo uratuje. Niech tak będzie. Sporo rzeczy ostatnio zawalam. Chęci mi brakuje okrutnie. Koniec lutego i początek marca to był okres skrzydełek dla mnie. Chwilę później zajebano mi skrzydełka w bardzo brutalny sposób. A jak zajebano skrzydełka to i reszta się jebie. Nie do końca się dogaduję z otoczeniem. Nie chce mi się z nimi rozmawiać, a oni nalegają, zadają pytania i pierdolą od rzeczy. Nie podzielę się emocjami, bo się nie dzieliłem i nie zamierzam tego robić. Wczoraj nagle się komuś przypomniało żeby mnie zapytać co u barmanki i co u Pepe. Co miałem kurwa powiedzieć. Odpowiedziałem, że nie wiem. Nie skłamałem, choć w tym drugim przypadku bardzo bym chciał mieć informacje z pierwszej ręki. Na straty jednakże zostałem spisany – taka jest moja interpretacja jej działań. Bardzo nie lubię jak ktoś mi każe spierdalać, dając mi wcześniej nadzieję. Pewnie nigdy się już nie odezwie. Pewnie niedługo nie wytrzymam i sięgnę po zdjęcie. Jeszcze nie dzisiaj, jeszcze się opanuję. Zatopię dzisiaj smutek i resztkę szarych komórek po raz milion.   

bmp : :
m s-z b
02 kwietnia 2003, 17:44
bezsenność...a sen...sen powinien być ukojeniem zmęczonej duszy a tymczasem potrafi wszystko zburzyć..jak młot pneumatyczny gruby mur...tak dobrze przeciez się czujemy kiedy sen jest lepszy od naszej rzaczywistości..dalibyśmy wszystko aby się nie kończył...czujemy smutek kiedy otwieramy oczy i widzimy pokój w którym poprzedniej nocy zasnęliśmy...sen potrafi też wymęczyć nas bardziej niż miesiąc życia na tym świecie..budzisz się rano z ciężkim oddechem..być może przez chwilę zastanawiasz się jak dobrze,że to nie było naprawdę..ale po chwili dociera do twojej świadomości,że...przecież to może coś oznaczać...być może bezsilnie próbujesz analizować w nim każdy krok odnajdując prawdy z przeszłości,które gdzies tam być może zaistniały.....a może to nie sen męczy ale chęć jego zrozumienia..nie wiem...ale wiem jedno takie sny obciążają umysł..wypełniają myślami ledwo co obudzonego człowieka... ..Ona ciągle wraca do Twojej głowy..gdzieś tam powoli w
02 kwietnia 2003, 17:06
chyba rzeczywiście nie warto tlić się powoli
K_P
02 kwietnia 2003, 16:37
Ja tylko przypominam o nadchodzacej erze zdrowego egoizmu.
heartland
02 kwietnia 2003, 15:43
bez skrzydeł też można latać - niekoniecznie po barach...
02 kwietnia 2003, 15:37
Moje (to znaczy Jego) zdjecie wciąż stoi przy łóżku i też nie śpię. Znakiem tego zdjęcia nie mają związku ze spaniem. A może by tak melatonina czy jak to się tam nazywa?

Dodaj komentarz