gru 08 2010

...


Komentarze: 2

Nie będę już spał z psami. W szczególności z takimi, które mają białą i długą sierść. W szczególności nie będę z nimi spał, gdy jestem ubrany w ciemne ubranie. Oczywiście nie wiem z jakiego powodu spałem z kundlem pierdolonym. Może, żeby ciepło było. Tylko takie uzasadnienie przychodzi mi do głowy. Pognieciony byłem. W efekcie nie mogę odzieży doczyścić. Wszystko dzisiaj robiłem po powrocie z fabryki, żeby odwlec w czasie działanie dziś rekomendowane mi przez mego szefa. Prasowałem, pastowałem buty, czyściłem, etc. Nawet długo odkładany chargeback napisałem, czyli uzasadnienie chujom wysłałem.

Rozliczany jestem z przychodów. Rocznie te przychody mają być w milionach. Milionów ma się organizacja natomiast doliczać używając wielokrotności dziesiątek. Dzisiaj na koniec dnia się okazało, że pizda jest. W zasadzie to dopiero będzie. W przyszłym roku będzie. Dwadzieścia pięć procent mi wyparuje. Według mnie sprawa jest nie do uratowania. Posługując się metaforą, to jestem za burtą w następujących warunkach: noc, zima, Morze Arktyczne, stan morza dziewięć, siła  wiatru dwanaście Beauforta. Się poślizgnąłem przy szczaniu za burtę. Oczywiście zdarzenia nikt nie widział. Kombinacja tych elementów powoduje, że prawdopodobieństwo przeżycia przyjmuje pierwszy raz w historii matematyki wartości mniejsze od zera. Nie sądzę, żebym jednak się z tego wykaraskał i obalił matematykę. Kurwa, a taki zwyczajny środowy wieczór się zapowiadał. W robocie jak na wojnie. Maszeruj albo giń – tak to przecież leci.

Na koniec dnia się dzisiaj zdarzyło. Dostałem polecenie służbowe: Napij się wódki. Posłuszny jestem. Odwlekałem, ale polecenie w końcu postanowiłem wykonać. Nafty w domu mam wystarczająco wiele, żeby się w niej wykąpać. Będę się mógł szybciej napierdolić, gdyż z wykorzystaniem porów czynność przebiec może. Zatem do zatkania porów albo jutra. Zależy jak wyjdzie ;)

sang
11 grudnia 2010, 22:05
Od zawsze wierzyłem, że nie ma nic gorszego w życiu niż praca pod śledziem w glancu, która zawsze kłóciła się z moją wizją własnej przyszłości. Ale z drugiej strony, tak sobie myślę, że bycie kolesiem od naprawdę grubej kasy może być pozytywne dając satysfakcjonującego kopa, dreszczyk, skok adrenaliny. Może nie tak jak granie w badmintona płonącą lotką, ale ma swoje mocne momenty
08 grudnia 2010, 23:24
... pewną zależność tu zdiagnozowałam.... piszesz tu tylko wtedy kiedy się napijesz;)....rozumiem, że w sytuacji trzeźwości masz w dupie blogowe towarzystwo;)....może też być tak, że formę "ludzkiej wiwisekcji" łatwiej się uprawia po spożyciu....faktem pozostaje to, że nieustająco lubię czytać to, co piszesz... no i pozdrawiam...

Dodaj komentarz