lis 29 2007

...


Komentarze: 1

 

Nie jestem jakimś ortodoksyjnym wielbicielem marynarek czy innych garniturów. Zdarzyło się jednak tak, że marynarka czy inny garnitur jest strojem oficjalnym mężczyzny. Mało tego strojem swoim człowiek okazuje drugiemu w pewien sposób szacunek. Jeśli spotykam się z kimś oficjalnie to nie przychodzę w słomianym kapeluszu na cymbale i liściem bananowca na jajcach. Jeśli handluje na bazarze pietruszką to nie robię tego w smokingu. Oczywiście są różni artyści. To jest jednak dziedzina życia całkowicie mi obca, więc nie będę ciągnął tego wątku. Po prostu rzadko się zdarza, żeby handlarz pietruszki był awangardą współczesnej literatury. Trzymam się koncepcji, że strój należy dobrać do okoliczności. A na ekscentryczność ma mandat tylko kilka osób. I tego się trzymajmy. Uwielbiam T-shirty reklamówki. Mimo jednak tego uwielbienia, nie zakładam ich na służbowe spotkanie w sali konferencyjnej. Walił mnie jeden zakład przemysłowy w chuja. Zastrzeżenia mieli olbrzymie do jakości produktów dostarczanych przeze mnie. Postanowiłem to sprawdzić. Spędziłem 36 godzin w dziale kontroli jakości owego zakładu, po wcześniejszym cyrku związanym z otrzymaniem przepustki. Oczywiście byłem pewny swojego. Nie pomyliłem się. Walili w chuja i redukcja ceny w poprzednich tygodniach była nieuzasadniona. Była sobota popołudniu i zakład kończył pracę. Jeszcze w piątek zostałem umówiony na spotkanie z Panem Prezesem na poniedziałek rano. W związku z tym udałem się do pobliskiego miasta celem spędzenia weekendu. W poniedziałek skoro świt w brykę i rura. Po drodze dzwonię do sekretariatu – Dzień dobry, mówi bmp. Firma X. Chciałem potwierdzić moje spotkanie z Panem Prezesem,. Pani sekretarka na to – Nie ma problemu. Pan Prezes pana przyjmie. Kalendarz ma dzisiaj dość luźny. Ja dalej rura. Za 5 minut jednak dzwoni telefon z sekretariatu i pani mi mówi – Panie bmp, Prezes jednak pana nie przyjmie, gdyż ma zarząd. To kurwa jak to jest? Prezes spółki giełdowej nie wie wcześniej, że w danym dniu ma zarząd? Ostatni się o tym dowiaduje, jebany biedaczek? Oczywiście powiedziałem to w myślach. Panią sekretarkę poprosiłem o przekazanie Panu Prezesowi, że oczekuję wyznaczenia przez niego w możliwe najbliższym czasie daty i godziny rozmowy telefonicznej. Chciałbym bowiem z Panem Prezesem omówić działalność jego działu kontroli jakości. Nie mogę się zgodzić na dotychczasowy sposób działania rzeczonego działu i noszę się z decyzją o wstrzymaniu dostaw. Ku braku zdumienia z mojej strony nie dalej jak 326 uderzeń serca rozlega się dzwonek aparatu telefonicznego. Ku braku zdumienia z mojej strony słyszę panią sekretarkę – Panie bmp, Pan Prezes jednak znajdzie dla pana czas. Bardzo ludzki człowiek. Wspaniałomyślny taki. Przyjął mnie. Patrzę wchodzi człowiek w swetrze. Myślę sobie – Cieć się zaplątał do konferencyjnej albo łącze siadło i konserwator przyszedł. Jednak byłem w błędzie. Zaszczyt mnie jebnął i sam Pan Prezes zstąpił do prostego ludu. Podejrzewam go o bycie tzw. Żelaznym Elektoratem niejakiego Pałubickiego. Fanatyka jeśli chodzi o swetry.  Spotkanie było stratą czasu. Coś tam pierdolił, coś tam pierdolił. Ja swoje, a on, ze jutro jest wtorek. Ja mu na to – Panie Prezesie obserwowałem pracę Pana działu kontroli jakości przez 36 godzin z małymi przerwami. I mam takie a takie zastrzeżenia i nie mogę tego zaakceptować. Na co Pan Prezes z rozbrajającą szczerością mówi do mnie tak: „Panie bmp, ma pan rację. Ja jednak na tym zarabiam”. Oto wielka tajemnica wiary – sobie pomyślałem. Pożegnałem człowieka w swetrze, który zstąpił do mnie z zarządu i kilka godzin później szef wszystkich szefów po wysłuchaniu krótkiego sprawozdania wstrzymał dostawy.  Na razie masz nadpodaż chuju. Ale kurwa przyjdą takie czasy, że bladym świtem wykręcisz numer telefonu szefa wszystkich szefów a później jego atamanów. I to przyjdą szybko. A wiesz co ja wtedy zrobię? Osobiście będę ładował transport – to raz. Dwa – kontrakt będzie tak skonstruowany, że płacisz bez dyskusji za to co przyjedzie, bez fanaberii. Lepszy mam nawet pomysł przed dostawą zapłacisz.  Raz i dwa to trzy. A trzy to – kupka zamówionego towaru, kupka gówna. Kupka zamówionego i kupka gówna. A zaksięgowane jak Heban. Wtedy ja Ci powiem, że masz rację, ale ja na tym zarabiam. Trochę miałem kłopotów z Twojego powodu, więc nie mogę się doczekać. Chciałbym Cię również pozdrowić. Środkowym palcem. Podpisano: Ten co miał rację, ale dokładał do interesu.

 

05 grudnia 2007, 16:45
liść bananowca na jajcach.. fiufiu. a że naturę mam dziś reflaksyjną zastanawiam się, czy liście takie drapią. w ogóle, bo czy w jajca to się raczej w tym życiu nie przekonam osobiście ;P

Dodaj komentarz