wrz 18 2007

...


Komentarze: 7
Tylko jedna rzecz zdarzalo mi sie robic regularnie. Oprocz oddychania naturalnie. Nie wykluczam, ze w przyszlosci tez bede to robil regularnie. Nie chodzi o stawianie bezy. Nie chodzi rowniez o obnizanie cisnienia osmotycznego. Te sprawy bowiem charakteryzuja sie u mnie dosc znaczaca nieregularnoscia i wynikaja prawdopodobnie ze sztywnych zasad zywieniowych jakie sobie bylem uprzejmy narzucic. Czyli nigdy nie wiem kiedy bede jadl nastepny raz ani co to bedzie. W kazdym badz razie regularnie mialem w zwyczaju rzucac fajki. Przynajmniej 52 razy w roku. W najlepszach latach dochodzilem do 365 prob w roku. Mark Twain mawial, ze nie zna prostszej czynnosci niz rzucanie fajek, gdyz robil to juz setki razy. W kazdym badz razie znow nie kopce szlugow. I tylko sie zastanawiam po co tego nie robie. Nie pije, nie pale, nie bzykam, nie cpam. Czy ja kurwa w ogole jeszcze zyje?
bmp : :
pg
20 września 2007, 01:09
Rzucanie palenia jest bardzo przyjemnym zajeciem. A najprzyjemniejszy jest w tym wszystkim smak papierosa -- jak juz sie rzuci, to gdy sobie potem zapalisz, to smakuje jak nigdy. Lepiej niz po udanym seksie :)
19 września 2007, 11:31
wyszło na to, że jestem zboczona. i głupia też, że się nie domyśliłam o co cho. stawianie bezy, ho ho
19 września 2007, 01:06
Dziękuję za wyjaśnienie - autorowi i komentatorom :D
18 września 2007, 18:26
"Stawianie bezy" to to samo co "kręcenie makowca", albo "uwalnianie orki" czyli używając słownictwa medycznego: sranie. Od razu mi się skojarzyło jak przeczytałem o regularnych czynnościach.
18 września 2007, 16:43
mnie się skojarzyło z waleniem pewnego czworonożnego od kabanosów. ale wolałam nie dociekać.. ;)
18 września 2007, 13:54
Co to jest "stawianie bezy"?
18 września 2007, 13:14
napij się. tylko tak porządnie, żeby kac był jutro. wtedy będziesz wiedzieć, że żyjesz bo boli. głupia rada, doła mam i dzisiaj się chcę skuć. przynajmniej będę wiedzieć, że nie jestem sama w piciu

Dodaj komentarz