sie 14 2007

...


Komentarze: 3
W sobotni wieczor samotna kolacja w KFC. Wiem. Jestem zalosny.
07 września 2007, 14:29
hej, ja wczoraj byłam bardziej. zjadłam w srakdonaldzie. serio serio
pg
14 sierpnia 2007, 19:16
Czasami jest tak, ze ma sie juz wszystkiego dosyc... oczywiscie wszyscy jestesmy wojownikami nie do zajebania, nic nas nie pokona -- ale czasem, gdy po kolejnym ciosie spada nastepny, chce sie zwyczajnie powiedziec 'pass', machnac reka na tych, co dookola mowia, ze musisz byc silny, musisz walczyc do konca i wziac sie w garsc. Ale w chwilach, gdy jest naprawde kiepsko, zawsze przychodzi odmiana na lepsze -- jakis malutki, malutenki sukces, od ktorego zaczyna sie dobra passa, od ktorego znow wyplywamy na powierzchnie; moze byc to cokolwiek, moze byc to przypadkowa rozmowa z kims dawno nie widzianym, kogo spotkalismy na ulicy, moze byc to przeczytana ksiazka, obejrzany film, moze byc to niespodziewany email, albo niespodzianka w pracy.
14 sierpnia 2007, 11:58
Nie.

Dodaj komentarz