cze 04 2007

Bez tytułu


Komentarze: 1
Szpierdalam. Najblizszy tydzien spedzam w trasie, gdyz nie mam co robic. Czary mary i domykam dwa zegary. Gej gazu do podlogi. Sie stalem politycznie poprawny i nie uzywam slowa pedal. Jeszcze tylko male prasowanie i wczesnie w kimono. Nawalil mi dzisiaj jeden prawie egzotyczny kraj, ale tylko z punktu widzenia Europy prawie egzotyczny. Blisko jest bowiem do niego z Europy. A kultura jakby inna bardzo. Chuj z tym krajem. Nawalili. Chcialem interes zrobic, ale gdybym przyjal zaproponowane warunki, to stalbym sie przynajmniej filantropem. Do tego wydajacym czyjes srebrniki. A na to zgody nie ma. W zwiazku z tym podroz w tamtym kierunku w najblizszym czasie sie nie odbedzie. Taka mam koncepcje. Wode ostatnio pijam. Zupelnie jak zwierzeta. Alkoholu strasznie malo. Srednia tygodniowa to mialem zazwyczaj dobrze powyzej litra. Za ostatni miesiac nie dorobilem sie nawet 150 gram. Z jednej strony dobrze, ale z drugiej zle. Dobrze jest wstawac bez kaca i zawsze byc rzeskim. Zle, gdyz zycie na trzezwo jest nie do przyjecia. A moze to starosc idzie? Czyha na mnie jebana? A ja w swej slodkiej nieswiadomosci wystawiam sie na strzal znikad? Czyzbym pochopnie, nieodpowiedzialnie, bez konsultacji i przemyslenia postanowil nie pic? Tak zle jednak nie jest. Kurwa, jestem uratowany. Po prostu nie chce mi sie walic samemu. A pierdolona samotnosc potrafi dac w dupe, wiec nie wiem jak dlugo utrzymam pozycje.
bmp : :
nayah
05 czerwca 2007, 11:32
Ja się chętnie z Tobą napiję wirtualnie. Jest 11.30, a ja bardzo potrzebuję unieść się nad pieprzoną rzeczywistość!

Dodaj komentarz