mar 01 2006

Bez tytułu


Komentarze: 2

Niekompetencja, nierzetelnosc, niesolidnosc. Ignoranctwo i brak odpowiedniego zaangazowania. Wkurwia mnie dawanie dupy na wlasne zyczenie. Takie dawanie dupy przez niedopilnowanie, przez brak odpowiedniej eksploracji. Ja pierdole. Czy to tak trudnoo wykonywac jasno okreslone zadania? Wydaje mi sie ze nie. Ja rozumiem, jesli ktos czego nie umie. Wtedy mowie: ok, naucz sie, zapytaj. Ale kurwa proste rzeczy i zapierdolone. Sam nie umiem wiele (choc na pewno bedzie mozna o mnie kiedys powiedziec: a jak palil, a jak pil, a jak klal).Szlag mnie trafia i cyce mi do ziemii opadaja. Nerwobole mi sie odezwaly dzisiaj. Pierdolone nie daja o sobie zapomniec. Na przelomie stycznia i lutego nie chcialy mi odpuscic przez tydzien. Dzisiaj znowu sie zaczelo. Na EKG moge sobie chodzi w nieskonczonosc. Znam historie pewnego lekarza, ktory po badaniu EKG (nic nie wykazalo) oddal probke krwi do analizy. Po oddaniu krwi byl uprzejmy udac sie na zasluzonego szluga  do szpitalnej palarni. Pech chcial, ze tylko w palarni ne bylo megafonu. Tak sobie spokojnie kopcil cygarety, gdy w laboratorium uzyskano wyniki. Jednoznacznie z nch wynikalo, ze pan lekarz wlasnie jest w trakcie bardzo ciezkiego zawalu. Tylko, ze jeszcze o tym nie wie. Po cygaretach pan lekrza wyszedl z palarni i w koncu uslyszal, ze jest emergency i go wzywaja. Odratowany. To jednak dowodzi, ze EKG moge sobie o kant dupy potluc. Nerwowo jest ostatnio. Jaram pod szescdziesiat. Mimo jednak tego caly czas jestem usmiechniety. Wiem, ze mozna mi chuj zrobic. Przeciez przezyje. W koncu jestem od tego specjalista. Poza tym nie da sie mnie wziazc zywego. Jakis czas temu obchodzilem urodziny. W planie mialem zalac sie w trupa w jakiejs lokalnej mordowni. Znam taka jedna. Ani jednego bialego w srodku. Jak jednak wiadomo nic nie moze mi sie stac. Kafel na  scianach jest jakby zdjety z szaletu na dworcu centralnym. Bardzo eleganckie miejsce. Najlepiej na kolacje z ukochana. Niestety tego dnia, gdy planowalem sie ponizyc, wyszly kolejne numery autochtona. I z tego wkurwienia mego oraz wkurwienia zgromadzenia wspolnikow zrobil sie wieczor ze sluchawka przy uchu. A potem siedzenie na kanapie, jaranie szlugow i knucie pod tytulem: jak tu wybrnac z sytuacji?. Ulozy sie jednak. Fart jest po mojej stronie. Nie teraz, to wkrotce. Kurwa wkrotce. Urodziny sobie uczcze innym razem. W zeszlym roku mialem miesiac opoznienia. W tym roku niech bedzie i nawet szesc miesiecy. W tych kwestiach opoznienia mi nie przeszkadzaja.

bmp : :
skyvex
03 marca 2006, 08:37
nerwica nie jest taka zła, mnei zawsze przerażała możliwość wyhodowania we własnym ciele osobnego bytu w postaci nowotworu, niby własny a jednak złośliwy.
cuchnący oddech i ciuchy jak z fabryki tytoniu też nie brzmią zachęcająco. ale każdy ma swój sposób na doprowadzenie siebie do końca, pozostaje tylko życzyć powodzenia i trzymam kciuki;))
02 marca 2006, 09:58
Między zaciągnięciem się nikotynowym dymem z papierosa nr jeden, a wypuszczeniem równie szkodliwego dymu z papierosa nr dwa, spalasz się z klasą.
Kryzys wieku produkcyjnego ma to do siebie, że trzeba pierdolić swą dolę. Dorobisz się, a jakże, ale nerwicy.

Dodaj komentarz