sie 01 2003

Bez tytułu


Komentarze: 8

Zadania na dzisiaj wykonane. Dziwne, ale udało się zrobić wszystko bardzo sprawnie. Więc w tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych mogę się oddać pewnej czynności, a mianowicie daniu w trąbę. Nie za dużo dzisiaj zjadłem, nie zdążyłem po prostu. Na śniadanie pomidory z mozzarelą i dwie frankfuterki na ciepło. Obiadu brak – przegapiłem. Właśnie skończyłem konsumpcję dwóch kabanosów – taka obiado-kolacja, otworzyłem browara i rozpoczynam piękny weekend. W trasę znaczy się idę. Trasa umiarkowanie długa, bo tylko do niedzieli rano. Zawsze coś. Na spotkanie Pepe nie mam co liczyć, gdyż w Paryżewie jest – tak mi wiewiórki doniosły. Chociaż chuj wie gdzie mnie zaniesie w pijanym zwidzie (na dole żart a propos mogącej mieć miejsce sytuacji). Może i ja powinienem się udać na lotnisko i wsiąść w pierwszy samolot międzykontynentalny. Ale wtedy, co z weekendową trasą. Innym razem. Jak się zastanowić, to nie jest to taki zły pomysł. Tyle, że w niczym nie pomoże, więc niech spierdala. Dzisiaj znowu będę królem nocy. Piękne są to chwile. Krótkie niestety, ale za to jak wielką ulgę potrafią przynieść. Na rano chłodzę już kilka butelek piwa. Jak mawiali starożytni Rosjanie – lecz się tym czym się zatrułeś. Tak właśnie się stanie. Panie i Panowie życzę owocnego weekendu. Ognia.

Na księżycu spotyka się trzech facetów. Rosjanin, Amerykanin i Polak. Pytają się Rosjanina co tu robi, a on na to, że z misją wymalowania księżyca na czerwono został tu przysłany. Amerykanin odpowiada na to samo pytanie i mówi, że ma za zadanie pomalować księżyc na niebiesko i w białe gwiazdki. Jak już sobie chłopcy wyjaśnili to pytają się Polaka co robi na księżycu. Na to Polak - `Panowie, ja nie wiem, zielonego pojęcia nie mam, z wesela wracam.

Ognia.

bmp : :
05 sierpnia 2003, 12:23
weekend jeszcze trwa; wyladowałem w niedzielę wieczorem w Krakowie, zupełnie niespodziewanie; do dzisiaj nie mogę wyjechać; może jutro się uda;
04 sierpnia 2003, 10:19
ehh i jak po weekendzie?
02 sierpnia 2003, 17:22
no to zdrówko!( z opóźnieniem powiedziała)
02 sierpnia 2003, 04:41
fanaberko to już się fatalnie kończy
01 sierpnia 2003, 21:32
bmp! To się może fatalnie skończyć!
01 sierpnia 2003, 20:46
ooo wlasnie trza bedzie niedlugo piwo otworzyc...
01 sierpnia 2003, 19:53
A ja lubię. Nie pamietam czy to było w "piękności dnia" czy w "Powiekszeniu" ale chyba to C. Deneve (czy jak sie ją tam pisze, powiedziała swojemu narzeczonemu, że jedzie do Paryża. Wieczorem spotkał ja na jakimś "zadymionym" przyjątku (oczywiście nie w Paryży tylko tam gdzie sie rozgrywała akcja filmu) i pyta?... A ona na to: "No przecież jestem w Paryżu". I teraz, zawsze "wyjazd do Paryża" kojarzy mi się z odlotem (nie samolotem). No i jak tu nie lubić piwa, jak sie po nim tak ładnie rymuje.
01 sierpnia 2003, 19:39
naprawde... ale to naprawde... nie lubie piwa...

Dodaj komentarz