Archiwum styczeń 2006


sty 26 2006 Bez tytułu
Komentarze: 8

Organizm odmowil mi wczoraj posluszenstwa. Jebany. Nie wiedzialem, ze na tym teoretycznie cieplym kontynencie moze tak czlowieka wypizdzic. Garderobe wzialem nieodpowiednia i mnie rozebralo. Przyjalem uderzeniowa dawke osmiu aspiryn i zostalem w domu. Dzisiaj jestem na chodzie. Z powodu choroby ostatnia dobe spedzilem we wlasnym towarzystwie i sam na sam ze swoimi myslami. Mysle, ze dobrze sie stalo. W pazdzierniku 2004 odbylem rozmowe telefoniczna z moim bratem, ktory m.in. powiedzial: Niech ona lepiej spierdala. Wtedy jeszcze jej bronilem. Trzy dni temu bym jej jeszcze bronil. Mial racje juz dawno temu. Ktos caly czas sral mi na ryj, a ja mowilem, ze to deszcz pada. Z tego co wiem bardzo ja kiedys cenil, a jednak tak sie wyrazil. Mial racje juz dawno temu. Dostrzegl cos czego ja nie widzialem. Nigdy nie myslalem, ze to powiem lub napisze. A jednak - odpuszczam. Inaczej mowiac mam ja w dupuie. Gleboko w mojej bialej, sztywniackiej dupie. Zmarnowalem kilka lat, ktore sa nie do odzyskania. Mogly byc zajebiste, a zamiast tego wypelnione byly woda, gorycza i walka z wiatrakami. To zla kobieta byla. Nie moge jej jednak nie podziekowac. Bez wyciecia mi tych kilku numerow nie bylbym w tym miejscu, w ktorym jestem. Nie poznalbym wielu ludzi, nie nawiazal kilku przyjazni. Nie mialbym czesci przygod i doswiadczen. Nie powstalby takze ten blog. Moje zycie 'przed' bylo poukladane. Oczywiscie lubilem zabalowac i przygody sie mnie trzymaly, ale wszystko mialo swoje miejsce i wlasciwy kaliber. Zawsze wiedzialem jakie chce miec wyksztalcenie, z kim sie zadawac, gdzie pracowac, co umiec, etc. Po kolei sobie realizowalem. Zycie 'po' to zycie na wysokich obrotach. Jakby nie bylo jutra. Zycie zawodowe w branzach, ktorych nigdy nie bralem pod uwage. Wyczyny, ktorych wczesniej nie akceptowalem. Kiedys nie bralem pod uwage porazek. Taki lekki perfekcjonizm. Dzis czy wroce z tarcza czy na tarczy ma drugorzedne znaczenie. Trzymalem sie zasad, 'planow', itp. Dzis nie wiem co mi strzlei do lba za tydzien, gdzie sie z tego powodu znajde i co bede robil. Jedna z plaszczyzn, na ktore wskzywala jako na zrodlo nieporozumien, niezgody (przyczyne powiedzenia mi spierdalaj) bylo rozne podejscie do zycia. Jej potrzeba bylo stworzenie dobrego, cieplego domu. Mialem taka sama potrzebe. Dalej ja mam. To jednak nie byla jedyna z moich potrzeb (piramida potrzeb Maslowa sie klania). Chcialem robic kariere zawodowa w wielkich korporacjach. To jak wiadomo wiaze sie z poswieceniem znacznej czesci pewnego zbioru zamknietego, zwanego czasem. Dzis juz mi sie nie chce. Dzis wiem na czym to polega i nie podoba mi sie. To jednak nie ma juz znaczenia. Znaczenie ma fakt, ze nie chciala znalezc ani miejsca, ani sily na moje potrzeby. Na potrzebe satysfakcji zawodowej. Chcialem, zeby mogla byc ze mnie dumna. To wszystko mialo rowniez spowodowac nieobnizenie wysokich standardow naszego zycia. Zycie to nie los na loterii. Zycie trzeba przezyc tak, zeby pod koniec byc z niego zadowolonym. Jozef Beck: 'Nie znamy pojecia pokoju za wszelka cene'. Kompromisy OK. Jednostronne dyktowanie warunkow - uprzejmie pierdole.
Pytanie jest nastepujace: Dlaczego tak pozno zdaje sobie z tego sprawe? Wszystko to wiedzialem, a jednak nie docieralo. Kiedys mi powiedziala w rozmowie telefonicznej 'Chuj Ci w dupe'. Odpowiem podobnie, aczkolwiek subtelniej: My Dear Fuckin' Ray, idz odbyc stosunek seksualny sama ze soba. I niech Ci zycie lekkim bedzie. Wszystkie orgazmy udawalem. End of the story.

bmp : :
sty 25 2006 Bez tytułu
Komentarze: 7

Bylbym dozgonnie wdzieczny, gdyby komus udalo sie mnie zatrzymac. Odrobine kontrolowac. Czuje, ze przeginam. Za bardzo przeginam.

bmp : :
sty 24 2006 Bez tytułu
Komentarze: 3

Zlamalem podstawowa i zelazna zasade. Kolejna zlamana na moim koncie. Wdalem sie w awanture na ulicy z miejscowym. Strat po stronie potomka grunwaldzkich zwyciezcow brak. Oczywiscie walka byla w parterze. Jako, ze rozmiar mojego kolnierzyka to 39,5, wzrost 174 i 98 w klatce, to naleze do zawodnikow zaliczanych do kieszonkowych. Nietrudno mi nqtknac sie na wiekszych, gdyz niewielu jest mniejszych ode mnie. Walka w dystansie czesto toczy sie ciezkimi stratami po mojej stronie. Dlaatego wole isc w zwarcie i przeniesc sie jak najszybciej do parteru. Jesli nie trafie na zapasnika, to mam spore szanse na przezycie. A jak wiadomo zapasnikow bardzo wielu nie chadza po tym swiecie. Gosc na odchodnym obiecal, ze nastepnym razem mnie zabije. Nie moge sie doczekac, by tym nastepnym razem wybic mu z glowy takie pomysly. Bywam w miejscach gdzie biali sie nie zapuszczaja. W knajpach gdzie pija tylko lokalni. Oczywiscie sa tez miejsca dla turystow, ale ja mam jakis dar znajdowania sie zawsze w niewlasciwym miejscu, w niewlasciwym czasie i po zlej stronie barykady. Poszedlem w sobote do lokalnej dyskoteki. Wzialem drinka i rozpoczalem rekonesans. Jakas dziewczyna mnie potracila i oblale, sie drinkiem. W ramach przeprosin poprosila mnie, zebym z nia zatanczyl. Mowila w jezyku obcym, ale rozumianym przeze mnie, wiec zgodzilem sie. Nie dotarlismy do polowy piosenki, gdy przyjebal sie lokalny chuj. Uderzyl mnie. Za drugim razem go odepchnalem. Awanti wisialo na cieniutkim wlosku, ale ochrona wykazala sie szczegolna spostrzegawczoscia i pana lokalnego wyjebano. Druga zasade tez zlamalem. Tew nie po raz pierwszy. Sms'y wyszly mi z telefonu tam gdzie nie powinny, ale nie moglem tego nie zrobic. Odpowiadala poki nie wiedziala kto to. Najgorsze sa niedziele. Wtedy nie pracuje. Wtedy nie mam z kim pogadac. Chodze wtedy na spacery i mam stanowczo za duzo czasu na myslenie o odcinku szczescia prywatnego. Odcinek zycia sluzbowego sie klaruje. Nie tak szybko jakbym sobie zyczyl, ale sie klaruje. W koncu ruszyli lenie dupy i cos zaczyna wygladac zza horyzontu. Aspiracje maja co najmniej duze. Tylko ochoty do pracy brakuje. Ja ich kurwa naucze. Wieprzowiny mi brakuje.

bmp : :
sty 20 2006 Bez tytułu
Komentarze: 7
Zapierdala dzisiaj z nieba. Morze i niebo w jedno sie lacza. Poszedlem sobie na plaze. Lubie taka pogode na woda. Wkurwione morze budzi respekt. Wkurwione morze to jeden z moich ulubionych widokow. Szkoda, ze akurat nie jestem na lodce. Mialem jednak chociaz namiastke z plazy. Jakis miejscowy mnie zaczepil. Chcial ze mna spalic jointa. To juz ktorys raz od poczatku mojego pobytu. Kilka dni temu jeden zaproponowal mi kolumbijski hit eksportowy. Tez odmowilem. Byc moze wygladam na cpuna. Nie wiem tylko z ktorej strony. Cale szczescie, ze nie jestem w drugi wpierdolony. To mocno komplikuje zycie. Mialem okazje przyjrzec sie takim komplikacjom. Na szczescie oba przypadki, ktore obserwowalem skoczyly sie niezle. Oba przypadki lubily sobie pierdolnac w pluca brownem. Oba przypadki nie cpaja obecnie. Wiadomo jednak, ze w kazdej chwili moga do tego sportu wrocic. To jest jedna chujowa sprawa z tym zwiazana. Druga jest taka, ze jeden z przypadkow moralizuje i sprzedaje teksty z osrodka. Wkurwia mnie to niemilosiernie. Co prawda w moim przypadku nie pierdoli o drugach, gdyz zdarza mi sie raz na ruski rok. Natomiast pierdoli mi na temat trybu zycia, szlugow i alkoholu. A propos alkoholu. Z wodeczka na dluzszy czas musialem sie pozegnac. 3/4 pewnej skandynawskiej marki kosztuje approx. 100$. Cena bardzo atrakcyjna. A flacha taka w sam raz na jedno wieczorne posiedzenie we dwoje. Pod w warunkiem oczywiscie, ze jedno jest ortodoksyjnym muzumlanskim pielgrzymem. Browar w smaku jest wybitnie chujowy, wiec pije go tylko od czasu do czasu. Od czasu do czasu bowiem posiada jedna wazna, ale to zajebiscie wazna wlasciwosc. Wali w czache jak kazdy inny. Wbrew moim przyzwyczajeniom zaczalem pijac wino. Ze wzgledu na jebane wrzody i nadkwasote rzadko mi sie to do tej pory zdarzalo. Tylko niektore gatunki nie powodowaly u mnie bolow zoladka. Tutaj znalazlem takie, ktore zle na mnie nie oddzialuje. Cena nie rzuca na kolana, co tym bardziej mnie sklania ku temu trunkowi. Tanie wina sa dobre, bo sa dobre i tanie. To wino jest jednak z normalnych winogron i bez esodwa. Jabcoka i tak sie tu nie da dostac. Nie cierpie z tego powodu, bo nie jestem w stanie tego pic. W podstawowce wypilem szklanke i powiedzialem sobie, ze nigdy wiecej. Trzeba przyznac, ze w postanowieniu wytrwalem. Siedze sobie teraz w salonie. Mam telewizor, ale podobnie jak we kraju, nie ogladam. Tym bardziej, ze nie znam ani jednego jezyka, w ktorym sa nadawane programy. Jaram szwajcarskie czerwone Marlboro. Lubie sobie zapalic. Dlaczego szwajcarskie? Nie wiem. Takie tutaj sa. Innej marki nie mam w zwyczaju palic. Chyba, ze sa to Bensony i zrobione w UK. Mam takie swoje male "snobizmy". Za kierownice jeszcze tutaj nie wsiadlem. Musze przyznac, ze mam pewne obawy. W Dehli tez nie wsiadlem. Egzotyczne narody nie budza mego zaufania, gdy biora udzial w ruchu drogowym uzywajac czegos innego niz rower lub woz zaprzezony w wielblada. Jebani na autostradze jezdza pod prad. Za kazdym razem sie denerwuje, bo ten ktory mnie tu wozi ma wlasnie w zwyczaju tak robic. Wlaczanie sie do ruchu z drogi podporzadkowanej jest duza sztuka i nie wiem jak ja tutaj opanowac. Trzeba jednak przyznac, ze nie jezdza jakos bardzo szybko. Widocznie brak im sportowej zylki. To chyba dobrze. Wczoraj widzialem jak zostal potracony motocyklista. Wiozl marchewke w koszu nad tylnim kolem. Marchewka pokryla cala droge. Nic mu sie nie stalo. Wstal o wlasnych silach. Kierowca samochodu, ktory go potracil zatrzymal sie. Spodziewalem sie mordobicia. Okazalo sie jednak, ze inne zwyczaje panuja w tym kraju. Natychmiast zbiegli sie ludzie. Pozbierali marchewke i oddali motocykliscie. Ktos podniosl motocykl. Kierowca ucalowal motocykliste w oba policzki. Wszystko pieknie sie skoczylo. Bylem w ciezkim szoku. Ja bym pewnie dal w ryja. W listopadzie w Paryzu tez widzialem podobny wypadek. Samochod potracil skuter. Akurat wychodzilem ze sklepu z zegarkami. Zamknely sie za mna drzwi i wtedy nastapilo zderzenie i skuter wyladowal mi pod nogami. Tam skoczylo sie to awantura, ale mordobicia tez nie bylo. Chociaz jestem juz duzym chlopcem i mamusia za raczke mnie nie prowadza, to zdarza mi sie czasem marzyc. W roznych miejscach i w roznych okolicznosciach. Czasem w nocy na wachcie. Czasem w trakcie dlugiej jazdy samochodem. Czasem rano zanim wstane. Czasem, gdy sie klade. Dzisiaj marzylem na plazy patrzac w strone kraju. Marzylem, ze na lotnisku po odprawie i wyjde i spotkam ja czekajaca na moi. Ze wzgledu jednak na to, ze jestem tym duzym chlopcem, to zwyczajnie poradze sobie z wzieciem taryfy. Taryfiarz przejedzie trzy skrzyzowania i wjedzie na osiedle. Walizky wrzuce do mieszkania i pojde do sklepu po polskie piwo, polska gorzale i polskie Marlboro. Lubie sobie zapalic. Wroce do mieszkania, puszcze Kaczmarskiego albo szanty i upije sie na smutno. Rzadko mi sie zdarza na smutno, ale tak bedzie tym razem. Potem walne sie do podwojnego. Pustego podwojnego. To jednak stanie sie w przyszlosci blizej nieokreslonej, gdyz chwilowo przepustki do domu zostaly wstrzymane. Ofensywa dopiero sie rozpedza, wiec jestem jeszcze potrzebny na froncie. "Kiedy niebo do morza przytula sie z placzem..."
bmp : :
sty 19 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

Poszedlem do lokalnej kawiarni. Tu cale zycie toczy sie w kawiarniach. Kawy w tydzien wypijam wiecej niz w Polsce przez rok. Oczywiscie herbe tez mozna kupic. Slodka jak sukinkot i jakas taka letnia. Syrop na kaszel ma podobna konsystencje. Normalnego Earl Grey`a kupic sie nie da. Dlatego herbata chwilowo nie jest moim ulubionym napojem. Przerzucilem sie na kawiarnie i kawe w ilosciach po kokarde. Siedze sobie w tej kawiarni, mysle o robocie i sie rogladam. Tak sie kurwa rozejrzalem, ze zauwazylem osobe z figury ludzaco podobna do dawno niewidzianej przeze mnie jednej pani. Zadza sie jakas taka we mnie obudzila. Okazala sie byc kelnerka w tej kawiarni. Zasiegnalem jeszcze jezyka. To zla kobieta byla. Kurwa z Maroka sie byc okazala, choc na blond ufarbowana. Tak sobie sprytnie dorabiala do skromnej pensji kelnerki. Moje zainteresowanie tak samo szybko zgaslo jak zostalo wywolane. Mysli poplynely sobie gdzie indziej. Tam gdzie rum w buteleczkach rosnie na kazdym z drzew. Tam gdzie dziewczeta sa piekne jak sen. Od siebie jeszcze dodam, ze sa one w tej krainie normalne. Musi byc taka kraina, bo inaczej pozostaje sie pociac tepym narzedziem. Mowi sie, ze nie powinno sie wchodzic dwa razy do tej samej rzeki. Gdyby dano mi szanse, to wszedlbym po raz trzeci. Nie dla mnie bowiem reguly.

bmp : :
sty 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

Czy powialo fala optymizmu? Odpowiedzmy sobie na to pytanie historyjka.

Po zmianie jednostki i awansie w strukturze, wysoki stopniem oficer lacznikowy zostal wyslany przez swoj Sztab Generalny w miejsce gdzie starcia już ustaly. Jechal jako obserwator i zaufana osoba Sztabu, ktorego sam byl czlonkiem. Wiadomo przeciez, ze ufac to znaczy kontrolowac. Przez dziesiec dni odbieral honory i defilady. Przez pierwsze dziesiec dni bral udzial w bankietach, spotkaniach i innych wydarzeniach towarzysko-kulturalnych. Ktoregos jednak dnia postanawil wyjsc poza obreb murow zbudowany wokol niego przez oddajacych honory i zobaczyc jak prawda czasu ma sie do prawdy ekranu. Tego dnia byl bez przewodnika. Tego dnia nikt nie opowiadal mu o okolicy pokazujac jedynie miejsca na mapie i prezentujac statystyki. I rzeczywistosc okazala się byc smutna. I nagle jak nie pierdolnie. Pierdolnelo tak, ze Sztab Generalny sam uslyszal, gdyz nasluch prowadzil znakomity. I Sztab Generalny sie wkurwil. I wysokiego stopniem oficera lacznikowego wkurwienie tez nie ominelo. I wydal on na swiat wscieklosc wielka, ku zdziwieniu wielkiemu autochtonow. Nic jednak Sztabowi po zdziwieniu autochtonow. Wysoki stopniem oficer lacznikowy przestal byc jedynie wysokim stopniem oficerem lacznikowym. W ciagu dwudziestu minut stal się glownodowodzacym w pierwszej linii  na odleglym froncie. Wysoki stopniem oficer lacznikowy ponownie stal sie oficerem operacyjym (ciagle jednak wysokim stopniem), nie zapomnial jednak o obowiazkach wobec Sztabu. Informacje plynace z frontu wreszcie zaczely byc prawdziwe i byly one smutne. Oficer stanal oslupialy, potem myslal przez dzien caly, az mu jaja posiwialy. Przypomnial sobie fragment piosenki: „Pod kazdym sztandarem, byle nie bialym (...)” I postanowil nie rzucic recznika na ring. I zaczal planowac, organizowac, motywowac i kontrolowac. Inicjatywa na froncie musiala zostac odzyskana, bowiem tak zostalo przykazane. Sztab Generalny jasno sie wypowiedzial. Plany taktyczne i strategiczne zaprzatnely oficerska glowe. Okolicznosci doprowadzily do tego, ze zaczal rowniez brac udzial w poszczegolnych planach operacyjnych. Innego bowiem wyjscia nie mial. A wszystko to spowodowalo, ze dzien wydania mu przepustki do domu się oddalil. Nie zrobilo to jednak wielkiego wrazenia na malutkim oficerku. W Ojczyznie nikt bowiem go nie wygladal. Juz dawno jego fiance postanowila wiesc, spokojne i niewypelnione czekaniem na listy z frontu, zycie u boku tych, którzy dostali kategorie D korzystajac z wplywow moznych rodzin lub symulowali niedorozwiniecie, aby sluzby uniknac. „Rozkwitaly peki bialych roz. Wroc Jasienko z tej wojenki, wroc.”

 

bmp : :
sty 16 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

I'll be back. Na razie jednak sie zapierdala, sie europeizuje, sie cywilizuje, sie knuje i sie zalatwia. Za kilka dni powinienem miec lacze w domu, co pozwoli mi kurwa uzywac cywilizowanej klawiatury, a nie pojebanego czegos z trzema roznymi alfabetami i spierdolonym rozplanowaniem przyciskow. Wczoraj cos tam z nudow napisalem, ale zostalo w lapatopie we salonie. Jeszce mnie nie zajebali, choc jeden kutas wystartowal, gdy zaczepilem dziewczyne o europejskich rysach twarzy i slowianskim kolorze wlosow. Podsunal mi piesc pod nos. Nie pozostalem dluzny. Zrobilem to samo. Odpuscil. Dobrze, ze tak zrobil. Nie dla niego dobrze, a dla mnie. Nie przetrzymalbym starcia w pojedynke z przewazajacymi silami wroga, choc skora moja z pewnoscia okazalaby sie drozsza niz oczekiwali. Nie zwalniam tempa i juz mysle o innym kraju, ale z tego samego gatunku. Powiedzmy, ze za rok. Za rok, gdy wszystko tutaj zostanie ustawione. Zaraz jak wkradnie sie rutyna, to spierdole. Spierdole w ramach tej samej spolki. Strefe wplywow sie poszerzy. Lepiej dalej niz blizej. Lepiej szybciej niz wolniej. Lepiej mocniej niz slabiej. Lepiej wyzej niz nizej. Lepiej wiecej niz mniej. Lepiej bardziej niz mniej. Till the next time.

bmp : :
sty 05 2006 Bez tytułu
Komentarze: 16

Wyprałem, wyprasowałem. Jeszcze nie spakowałem. Do rana jednak dużo czasu. Wiza w paszporcie wbita, bilet jest. Nie znam miejscowego języka. Nigdy tam nie byłem. Jadę z przyjemnością. New challenge. To lubię. Gdybym jechał na wakacje, to wziąłbym niedużą torbę, paszport, cash i na wszelki wypadek kartę. Właściwie, to wziąłbym dwie. Kiedys wziąłem jedną. To był błąd. Cash się skończył, a karta pękła na pół. Jako, że nie jadę na wakacje, to wyposażenia jest więcej. Całe dwie walizki. W moim nowym mieście jest port jachtowy, dlatego sztormiak też ze mną leci. Może uda mi się tam skręcić jakąś załogę na weekendy. Z 25 na 26 grudnia o północy wylądowałem w kościele. Nosiło mnie strasznie, chciałem pojechać na znany mi Plac, żeby ostatni raz spojrzeć w okna. Nie dojechałem. Po drodze odbiłem i posiedziałem w ostatnim rzędzie w kościele akademickim. Nie zdarzało mi się to wcześniej.

Dobrze, że ktoś zarzucił mi egozim. Do egoizmu przyznaję się jak najbardziej. Głupim bym był, gdybym próbował twierdzić, że jest na odwrót. Z założenia każdy ma w sobie element egoizmu. Jeden więcej, a drugi mniej. Bez wyjątku jednak każdy. Próg objawienia się go jest różny dla różnych osób. Jednym nigdy nie zdarza się pomysleć o drugiej stronie (stąd wynika m.in. brak umiejętności szukania kompromisów), a inni dopiero w sytuacji ekstremalnej zaczynają dbać o swoją dupę kosztem bliźniego. Brakuje jednak definicji sytuacji ekstremalnej. W każdym bądź razie chujowym jest fakt zarzucania komuś cechy charakteru, którą ma się samemu. Szczególnie, gdy kierowanym jest się niechęcią. Źródło tej niechęci nie jest mi znane. Nie wszystko jednak muszę wiedzieć. Nudziłbym bym się wtedy przeokrutnie. Niechęć ta przypomina mi pewien okres relacji, gdy spotykałem się z ciągłym "nie". Cokolwiek bym nie powiedział, to w odpowiedzi słyszałem "nie". Cieszę się, że niektórzy mają lepsze życie niż moje gówno warte. Co do charakteru, to pewnie bym polemizował. Życzę ludziom takiego poczucia lojalności jakie ja mam i grania tak fair jak ja gram. Wszystim jeszcze raz składam najlepsze życzenia. Spierdalam wypierdalam. 

bmp : :