Archiwum grudzień 2005


gru 29 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Już czas, już czas, już czas. Jeszcze dwa dni mnie wiąże umowa. Jutro zdaję samochód, telefon, papiery i inne gadżety. Kilka podpisów i uścisków ręki. Uwalniam się. Po sylwestrowym ogniu pozostanie mi jeszcze pięć dni na ogarnięcie się. A potem fonetycznie: o rewuła.

Sam już nie wiem czy to ucieczka czy nie. A może tylko częściowo ucieczka? Przecież mam jasne cele i dlatego jadę. Może bym nie jechał, gdyby los inaczej się toczył? Nie boję się. Nigdy się nie bałem. Mam wątpliwości. Wątpliwości mam zawsze. To nie pesymizm. To umiarkowany rozsądek. To zadawanie pytań i szukanie odpowiedzi, bo zawsze są jakieś newralgiczne punkty. Po prostu nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planami. Do mety i tak się dojdzie. Czasem jednak zdarza się tak, że inną ścieżką niż się zaplanowało. A może coś ważnego ominie mnie tutaj? To też jest wątpliwość. Nie narzekam. Zastanawiam się.

Namieszałem już tyle. Wolałbym nie namieszać. Mogło być pięknie. Zamiast pięknie dałem dupy. Nie dogadaliśmy się. Ja zrobiłem kilka błędów. Z tamtej strony skończyła się wola. W przypływie słabości przekazałem adres, pod którym moje wypociny się znajdują. Przekazałem tej najważniejszej. Jakiś czas temu już. Nie wiem czy czyta. Zielonego pojęcia nie mam. Nie mam kontaktu, to nie ma informacji. Na pewno jednak zajrzała. Wiem, bo dostałem esa. Oburzyło ją, że czyta komentarze na swój temat. Nie liczyłem, że rzuci mi się na szyję. Liczyłem na to, że spróbuje mnie zrozumieć. Najważniejsze były, że czyta te komentarze o sobie. Treść okazała się być nieistotna. Skoro treść jest nieistotna, to nie wiem co jest istotne. Głupi jestem.

Sobie oraz społeczeństwu życzę wszystkiego dobrego w 2006. Niech będzie łaskawy. Nawet dla tak trudnych podopiecznych jak ja.

 

bmp : :
gru 25 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Momentami, gdy za dużo było czasu na myślenie jakoś przykro mi się robiło. Święta dobrze na mnie nie wpływają. Znowu tęskniłem. Zawsze w okolicach Świąt myślę o ludziach, którzy stanęli na mojej drodze. O tych, których już nie widuję, bo tak się potoczyły losy i urwał się kontakt. O tych co mnie nienawidzą też. Jednym i drugim w myślach życzyłem jak najlepiej. Zrobiłem test. Nie wysłałem żadnych życzeń pierwszy. Tylko kilka osób pamiętało. Część takich osób, które wysyłają hurtowo. Np. gość, którego widziałem dwa  razy w życiu i na pewno mnie nie pamięta. Ech. Lotnych minąłem przy złoty osiemdziesiąt. Nie zdążyli ruszyć. Dla Was spóźnione życzenia.

bmp : :
gru 17 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Wróciłem do formy. Opanowałem się i jakoś idzie. Chwilowa słabość, ale bez głupich ruchów. Panuję nad organizmem. Nad wszystkim panuję. Lekki szmer mam dzisiaj w głowie, ale wkrótce zaklinuję. Jeszcze tylko kilka spraw do załatwienia. Jestem wojownikiem.

bmp : :
gru 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Wynosząc się ze starego miejsca szybko się pakowałem. Wrzucałem wszystko do walizek i sportowych toreb. Przez następne dni w nowym miejscu segregowałem i układałem moje rzeczy. Książki, ubrania, dyplomy, etc. Pomiędzy tym wszystkim trafiły w moje ręce zdjęcia. Od dwóch dni gram w prymitywnego pasjansa w Windows. Ostatni raz grałem w 2002 roku, przy niej. Ona wiedziała co się ze mną dzieje, gdy zabieram się za pasjansa. Znowu ruszyło. Jutro robię imprezę parapetówkowo-pożegnalną dla grupy bliższych znajomych. Będzie jej brakowało pośród. Przydałaby się utrata pamięci.  

bmp : :
gru 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

Kiedy się poznaliśmy, chwilę później rozjechalismy się na dwa zupełnie inne kontynenty. Terez ja jadę tam, gdzie ona wtedy pojechała. Tam gdzie chcieli ją kupić za wielbłądy. Za 22 dni spierdalam-wypierdalam. Nieodwołalnie. Moje zycie jeszcze nie raz mnie zakoczy. Czuję się niezrozumiany. Nie zadała sobie trudy by mnie zrozumieć. Do takich wniosków doszedłem przez ostatnie kilka dni. Demon jednak chwilowo jest uśpiony. Cały czas czuję jednak jego oddech na plecach. Niech go chuj pierdolnie. I tak me zyczenia na nic.

bmp : :
gru 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

Trop z mieszkaniem nie jest dobry. Mieszkanie o którym była mowa jest moje tutaj w Polsce. Zdążę pomieszkać miesiąc. Nawet niecały. W pierwszej dekadzie stycznia mam samolot. Jadę tam, gdzie islam wyznają. Także strzały nie były dobre. Kiedyś chciałem robić karierę w korporacjach. Kiedyś wydawało mi się, że jestem wybitny i że mam swoją wielką misję na ziemii. Chciałem żyć w przekonaniu, że nie znalazłem się na ziemii przypadkowo. Miałem zmieniać świat. Przeszło mi. Zorientowałem się jak jestem słaby, mały i nicnieznaczący. Teraz się zajmuję sobą. Nic wielkiego nie będę robił. Nie zamierzam się do tego zabierać. Nie będę budował koncernu. Nie będę zmieniał świata. W dupie to mam. Zwyczajnie zamierzam być rentierem i życie kubłem czerpać. Za kilka lat.

bmp : :
gru 07 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Nie dołuję się. Chcę jechać. Nigdy się świata nie obawiałem. Na dobre mi to wychodziło. Raczej miałem w drugą stronę. Lubię świat. Lubię nowe miejsca. W ogóle lubię wszystko co nowe. Nowe wyzwania są dla mnie ważne jak powietrze. Cieżko mi robić coś rutynowego. Wolę młyn. Druga rzecz - nie wyjeżdżam na tzw. Zachód. Nie wyjeżdżam do żadnego z trzech najsilniejszych ośrodków gospodarczych świata. Opuszczam Europę. Zupełnie inny świat.

Właśnie się wyprowadzam. Powie ktoś, że to dziwna pora. U mnie jest wszystko dziwne. Dzisiaj muszę skończyć. Dzisiaj jest deadline. Prawie wszystkie szafy opróżniłem. Została jeszcze jedna. Wywaliłem olbrzymią ilość starych papierów. Wiele zapomnianych rzeczy wpadło w moje ręce. Gdyby ktoś zajrzał do mojej szafy, to mógły spokojnie stwierdzić - Mam do czynienia ze snobem. Dorzucę od siebie, że z bardzo wyrafinowanym snobem. Wyrafinowanym, bo w tym nie chodzę. Sam nie wiedziałem ile ta szafa miała w sobie metek. Trafiłem też list z szóstego września 2003. List do Pepe, który nigdy nie został wysłany. Przeczytałem go przed chwilą. Na dzisiaj wydał mi się bardzo infantylny. Nie mam teraz za bardzo czasu, żeby go tu wklepać, więc musita uwierzyć. W każdym bądź razie był szczery. Tak szczery jak ja.  Czasu nie ma, bo przeprowadzka w trakcie. Przeprowadzam się do mieszkania, które pochłonęło całą moją kasę. Jest zrobione zupełnie pode mnie. Na dzień dobry wyleciały wszystkie ściany i zostały postawione wedle mojego uznania - tak aby spełniać moje potrzeby. Teraz je spełnia. Przeprowadzam się, a za miesiąc bez jednego dnia wyjeżdżam. Tak to właśnie wygląda w moim życiu.

bmp : :
gru 06 2005 Bez tytułu
Komentarze: 8

Prawdopodobnie nikt tego nie będzie pamiętał już za tydzień, a nie po mojej śmierci. To nie jest istotne. Istotne jest to, że miałem przez chwilę odskocznię. Coś czym się zajmowałem, coś co robiłem najlepiej jak umiałem, coś co pozwalało zapomnieć. Poza tym odchodzę w dobrym stylu. Uważam, że to też jest ważne. Wszedłem tam z hukiem i na głośno wychodzę. Kiedyś w szkole średniej, siedząc w ostatniej ławce z moim przyjacielem, snuliśmy różne ambitne plany. Wtedy to były marzenia. Marzenia nie do końca sprecyzowane. Nie wiedzieliśmy jak je realizować. Oczywiście mówię o stronie zawodowej. Dziś już wiemy jak wykonać nasze plany. Stąd moja rezygnacja. Nie wiem czy będę szczęśliwy. Doskwiera mi samotność. Z drugiej jednak strony nie wychodzi mi związywanie się. Wyjeżdżam daleko. W planie mam bywać w Polsce, ale jak będzie w rzeczywistości nie wiem. Obca kultura, inna rasa, inna mentalność. Nie wiem jak się potoczy moje życie w tamtym kraju. Nie wiem czy się choć w części zasymiluję. Jadę tam w konkretnym celu. Później będę chciał wrócić. Wiemy co chcemy zrobić. Zawsze jednak jest możliwość potknięcia, więc jak będzie w finale też nie wiem. Dużo niewiadomych i nic do stracenia.

Trzy dni temu miała urodziny. Pamiętałem. Nie przypomniałem się.

 

bmp : :
gru 05 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Faktycznie nic się nie zmieniłem. Dalej lubię dać w trąbę. Dalej lubię dać komuś w trąbę. O swoją się nie boję. Morda nie szklanka. Dzisiaj na ulicy w samym środku miasta spotkało się przypadkowo dwóch facetów. Obaj w garniturach. Od słowa do słowa i wywiązała się regularna jatka. Walka w parterze też była. Jednym z tych facetów byłem ja. Drugim gość z konkurencji. Zdjął kurtkę i marynarkę. Włożył do samochodu. Ja zapiąłem kurtkę pod szyję, żeby nie mógł mnie szarpać za poły. Okulary włożyłem do kieszeni kurtki. Chuj zaczął machać łapami. Trafił mnie w nos. Matka natura była jednak uprzejma wyposażyć mnie w nos rewelacyjnie reagujący w takich sytuacjach. W związku z tym krew się nie pojawiła. Dostał kopa, potem za fraki i na ziemię, do parteru. Ubrania wizytowe nie wyglądają zajebiście po kontakcie z trotuarem o tej porze roku. Hehe. Wstałem, złapałem za gardło. Unieruchomiłem skurwiela tak, że musiał pozostać w skłonie i patrzeć na czubki moich butów. W tym czasie waliłem go na zmianę raz w nerę, raz w łeb. Doigrał się pierdolony. Wkurwił mnie. Jego działania i tak nie mają (nie miały) wpływu na moje wyniki. Skurwiel jednak jest złośliwy i przez niego mam (właściwie miałem) więcej roboty. Chuj  z tym, że jestem na wypowiedzeniu. Pojawili się funkcjonariusze. Dostaliśmy po mandacie. Z centrali dostałem wsparcie. Cytuję ostanie zdanie rozmowy z moją centralą - Jakby Cię trzeba było wyciągać to dzwoń. Koniec cytatu. Murem za pracownikami trzeba stać.

bmp : :
gru 03 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Okazuje się, że da się tyrać dwa cztery na h.

bmp : :