Archiwum styczeń 2005


sty 24 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

Ku przestrodze. Info skierowane do tych, którzy już dokładają się do budżetu pitolami, do tych którzy mogą już się rozmnażać i do tych co jeszcze o bzykaniu nieśmiało myślą i ciągle chodzą na zajęcia praktyczno techniczne, bo im to może się przydarzyć w przyszłości. Wasz blogowy kolega dał się zrobić w chuja. Krótka ta opowiastka mówi o tym, że nikomu nie można ufać. Zazwyczaj jestem czujny. Piszę zazwyczaj, gdyż od wczoraj nie mogę już pisać zawsze. Otóż w przypływie chęci zrobienia dobrego uczynku postanowiłem wyjść z propozycją do osoby zaufania publicznego. Los tę osobę pokrzywdził prawie dwa miesiące temu. Wasz starszy kolega postanowił ulżyć tej osobie i sam zaproponował pożyczenie jej swojego prywatnego samochodu. Tak się złożyło, że nie korzystam z niego na rzecz tego z zakładu pracy. Pomyślałem sobie: A chuj tam, korona mi nie spadnie jak pożyczę. I pożyczyłem. W zeszłym tygodniu bryka została mi zwrócona. Owy chwilowy użytkownik podstawił moją brykę pod dom, oddał mi kluczyki i dokumenty. Następnie powiedział, że wszystko jest ok, a na dodatek wymienił wycieraczki i jakąś żarówkę. Miałem pełne zaufanie, więc przyjąłem do wiadomości. I tak powinno się to skończyć. W niedzielę jednak postanowiłem ruszyć moje auto, aby się nie zastało. Jak postanowiłem tak uczyniłem. Zaparkowałem w miescju docelowym i gadam sobie z kimś. Przychodzą Borowiki, żeby sprawdzić kim jestem i dlaczego akurat w tym czasie w tamtym miejscu. Odwróciłem się w ich kierunku i wtedy mój wzrok spoczął na przednim zderzaku. Najpierw myśłę sobie, że to fatamorgana. Chwilę potem zreflektowałem się, że to nie ten klimat, a na pewno nie ta pora roku. Zastanawiam się dalej - Może ktoś mi wpierdolił kwasa do herbaty albo może zjadłem pizzę z halucynkami. Przeczesałem w myślach niedaleką przeszłość.i okazało się, że na takie zdarzenia nie byłem narażony. Wniosek jest jeden. Owy Pan, albo któryś z członków jego rodziny, był uprzejmy przypierdolić w coś i się nie przynać. I nie był to żaden polityk, gdyż tych nie wymieniam nigdy w gronie osób zaufania publicznego. Muszę przyznać, że trochę się wkurwiłem. Zawsze sprawdzajcie czy bryka wraca do Was cała. Nawet jeśli sam ksiądz proboszcz ją od Was pożyczył i przysięga na swą wiarę, że wszystko jest cacy. Wszyscy walą w chuja - taka konkluzja.

bmp : :
sty 23 2005 Bez tytułu
Komentarze: 8

Weekend spędziłem spokojnie. Bardzo spokojnie. Niby fajnie jest wstawać rano bez kaca i mieć świadomość, że cały dzień nie trzeba nic robić. Ale kurwa taki mnie jakiś jebany niepokój ogarnia. Nie mogę sobie w ogóle znaleźć miejsca. Z kąta w kąt. Z jednego domu do drugiego. Potem do znajomych, potem sprawdzić jak postępuje budowa, potem do chrzestnego. Wszsytko tylko po to, żeby było jakiekolwiek zajęcie. Wszystkie działania bez konkretnej potrzeby. Kurwa, naprawdę nie wiem co mam ze sobą zrobić. Potrzebuję kobiety. Tak mi się wydaje. Źle mi kurwa.

bmp : :
sty 22 2005 Bez tytułu
Komentarze: 8

Telefon się ładuje. W organiżmie krążą trzy piwa. Więcej dzisiaj nie będzie. Jakoś rzadziej zdarza mi się balsamować. W perspektywie jednak jest impreza z czwartku na niedzielę. Impreza służbowo-prywatna. Czyli chlanie na umór. Hotel spalony i zaorany. Hehe. Myślami już jestem na łódce. Doczekać się nie mogę. Załoga!!! Oficer na pokładzie! Baczność! Tak sobie zażartowałem. Nie pływam tak. Pierdolę stopnie.

"Coś być musi, do cholery, za zakrętem"

bmp : :
sty 20 2005 Bez tytułu
Komentarze: 5

Dużo palę. Mało piję. Sporo zapierdalam. Mało śpię. Żołądek mnie boli. Przed chwilą rzygałem. Nie wiem co mi jest. Na pewno się niczym nie zatrułem. Nie jadłem nic takiego, co mogłoby zaszkodzić. Kaszel się wzmógł. Więcej i więcej ludzi wali ze mną w chuja. To boli. Boli bardziej, gdy weźmie się pod uwagę jak wiele czasu razem spędziliśmy. Ludzie to jednak kurwy. Myślę jednak, że gdy będą kiedyś szukać pomocy, to się odezwą. Widocznie na razie nie mają interesu. Za każdym razem, gdy wyjeżdżałem i wyjeżdżam samochodem poza miasto me rodzinne, dręczy mnie myśl pewna. Otóż zawsze zastanawiam się czy wrócę cały albo czy w ogóle wrócę. Nie wiem skąd to. Wczoraj dwa poślizgi w jakichś wypizdowach na zakrętach. Nie zorientowałem się, że zmroziło przy gruncie aż tak bardzo. Nie przydzwoniłem jednak. Ostatnio myśli te bardziej jakoś mnie dręczą. Nie wiem czy nie zaczynam się bać. Inne tematy też mi chodzą po głowie i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że lepiej wiedzieć mniej. Czasem wiedza ciąży, męczy i ma niepotrzebny wpływ na codzienną współpracę. To ostatnie dotyczy życia zawodowego, w sensie korporacyjnego.  

Tak poza tym, to chyba jednak tęsknię.

bmp : :
sty 13 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Po pracy, po tenisie, po kąpieli. Piję zimne piwo miliardera Kolczyka i tak sobie myślę, że dalej jestem na etapie odwracania wszystkiego do góry nogami. Nawet nie podejrzewałem, że mogą się rozpocząć jakieś zmiany. Się człowiek czasem czuje zaskoczony. Kurwa. Bluzgnąłem sobie, ale bez zabarwienia pejoratywnego. Nic się nie sypie. Po prostu zmiany, co się ich nie spodziewałem. A już na pewno nie w tym kierunku. To pa, Dzwony.

bmp : :
sty 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

Na wypadek śmierci uposażonym został mój młodszy brat i jego udziały zostały ustalone na poziomie stu procent. Jeszcze kilka tygodni temu miał być to ktoś inny.

bmp : :
sty 07 2005 Feedback
Komentarze: 5

Muszę przyznać, że jest Pan bardzo interesującą osobą. Jest Pan niezmiernie przebojowy, bystry i ma Pan rozwinięty zmysł obserwacji. Pana spostrzeżenia, dotyczące branży FMCG, są naprawdę cenne. Swoboda z jaką się Pan odnajduje jest naprawdę dostrzegalna. Mam Pan dużą intuicję w poruszaniu się po różnych obszarach. Zwrócił Pan uwagę na wiele aspektów niezauważanych przez inne osoby. Bardzo mi się to podobało. Podobał mi się również sposób prowadzenia prezentacji. Wydaje się Pan być zrelaksowany. Bardzo szybko i bezbłędnie nawiązuje Pan relacje. Naprawdę nazwiązałem z Panem szybki i pozytywny kontakt. Duży plus za to. Nie wiem jak bardzo dostosowywał się Pan do sytuacji, a jak bardzo był Pan naturalny, ale plus. Bardzo przyjemnie się z Panem rozmawiało. Niestety, decyzja jest jednak negatywna. (Wystąpiły wcześniej już wymienione dwie wpadki)

Pia Maria nie była uprzejma odpowiedzieć na życzenia noworoczne. To się zdarza nawet w najlepszej rodzinie. Pewnie dlatego, że jestem nadęty szytwniak (vide - akapit wyżej; pierwsza liga to była). 

bmp : :
sty 06 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

Nie jestem z siebie zadowolony. Nie pierwszy raz. W kilku tematach zdarzało mi się dać dupy. Mam wrażenie, że i dzisiaj to się stało. Chciałem życiowej formy, a nie ustrzegłem się kardynalnych błędów. Co prawda dówch na jakieś dwadzieścia pułapek. Tyle, że w dupy dałem w tzw. miejscach, które powinienem znać, czuć i rozumieć na kilometr, we mgle i po ciemku, po pijaku nad ranem. I tak w rzeczywistości jest. Zabrakło jednak tego czegoś, tym razem. Zły jestem na siebie i niezadowlony. Tempo było zajebiste. Nawet nie wiem kiedy minęło te póltorej godziny z dwoma zawodnikami, na zmianę, face to face. Muszę przyznać, że czułem wstyd. Dochodzę do pewnego wniosku. Albo za wysoko mi się zdarza mierzyć albo powinienem być zawsze na kacu. Pewna prawidłowość występuje. Otóż bycie na kacu powoduje, że jestem lepszy analitycznie. I chciałbym, żeby był to egzamin z czegokolwiek. Nie był niestety.

bmp : :
sty 05 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Jutro będę potrzebował życiowej dyscpozycji. Bardzo będę potrzebował. Ciśnienie jeszcze nie skoczyło. Pewnie skoczy dopiero jutro. Noc będzie przespana o ile efekt palenia kiepów się nie odezwie nad ranem, tak jak to miało miejsce ostatniej nocy. Myślałem, że kurwa wypluję płuca o 0400. Nie udało się. A jutro czas wspiąć się na wyżyny możliwości. Dobrze by było nawet je przekroczyć. Powalczę. Kilka takich sytuacji mam już za sobą. Ta konkretna jednak jest na mocno odbiegającym poziomie. Tylko powód sytuacji jest ten sam. Liga jednak top of the tops. Się zobaczy.

bmp : :
sty 04 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

Ale kurwa miałem noc. Najpierw czesałem okolicę w poszukiwaniu skurwiela, którego czyn był przyczyną wkurwienia mojej starej. Potem od 3 rano zaczął się pierdolony koncert syreny alarmowej. Coś się systemowi popierdoliło i wył co 5 minut. Myślałem, że szlag mnie trafi. Jak już miałem w planie sie wyspać, to przedmioty martwe mi nie dały. O ja pierdolę.

Wpadłem na jedną stronę, co to nie wiedziałem, że zdobędę tam usprawiedliwienie dla siebie. Otóż cytuję za jakimś horoskopem: "(...) Wyobraźni ma pod dostatkiem, jeśli Neptun weźmie go we władanie, staje się nieprzeciętnym artystą. Typowa Ryba lubi eksperymenty ze środkami odurzającymi, nie stroni od kieliszka i wplątuje się w kilka miłosnych przygód naraz. Jeśli się podda swoim nastrojom, nie zniesie brutalnej rzeczywistości bez porannego klina. Nie jest jednak zwykłym alkoholikiem, jest niezwykłym pijakiem z ogromną dozą uroku i wrażliwości, który po raz setny próbuje pogodzić się z rzeczywistością. Tak naprawdę nie chce zerwać z czymś, co przynosi mu niecodzienne doznania. Jeśli wkroczył na ścieżkę ,poszukiwań", nie powróci do rzeczywistości i nie stanie się porządnym, przeciętnym obywatelem." Z tymi przygodami miłosnymi kilkoma naraz, to nie do końca mi się zgadza. Co do reszty mam jednak już usprawiedliwienie. Cieszy mnie to. Normalnie ciągle się godzę z rzeczywistością i napierdolić się potrafię jak prawdziwy artysta - to chyba ten Neptun wziął już mnie we władanie.

bmp : :