Archiwum luty 2004


lut 27 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5
bmp : :
lut 26 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5

Na szanty poszedłem. Bryką. Dlatego nie było ognia. Rozpoznano mnie. Na stole stoi trzy litry Martini i tak jak tego czegoś zwykle nie dotykam, tak właśnie walczę z tą butelczyną. Nie wiem tylko jak się tym upić. Chyba jest to nie niemożliwe. Szybciej zrzygam się z przesłodzenia. Opamiętanie opamiętaniem, a dzisiejszy dzień minął jak każdy. Mówiąc o dobru ogółu miałem na myśli np. dwie osoby. To już jest ogół wedle mojej interpretacji. Świata zbawiać nie zamierzam, te ideały poszły w długą. Egoizm oczywiście nikomu nie jest obcy, ale bez odpuszczenia swojego zdania nie da się porozumieć. Jak wiadomo kompromis jest zazwyczaj niezbędny. Wynika to z odmienności ludzi, ich światopoglądów i zwyczajów. Jeśli wszyscy tak samo by podchodzili do rzeczywistości, to zanudziłbym się na śmierć i podejrzewam, że nie tylko ja. Różnimy się i dlatego żeby cokolwiek osiągnąć trzeba się porozumieć i to miałem na myśli pisząc o wspónym dobru. Byłem nieprecyzyjny. To się zdarza. Szczególnie, że gorzej przekazuję myśli przy pomocy słowa pisanego niż w trakcie rozmowy. I tę właśnie formę komunikacji preferuję i stawiam na pierwszy miejscu. Coś nie wychodzi mi zabranie się za siebie. Mogę napisać dla siebie plan średnio i długookresowy, ale chyba nie o to chodzi. Nie o te narzędzia. Mógłbym wykorzystać prosty schemat: obecna sytuacja, cele, strategie osiągnięcia postawionych celów i metody mierzenia efektów. Chyba jednak nie o taki sposób chodzi, a innego nie znam. Akademickie podejście nie działa na tej płaszczyźnie. Niech mnie ktoś nauczy czegoś nowego i jak to zastosować. Życie oczywiście jest piękne, ale bywa bardziej lub mniej przyjemne. Nie mam jakichś wielkich wymagań. Ja tylko potrzebuję pewnej stabilizacji, której nie potrafię znaleźć. Tak, żeby było pewnie chociaż na 3 miesiące wprzód, żeby nie wisiały nad głową problemy (żeby chociaż były takie chwile). Już zapomniałem jak to wygląda świat, kiedy jest normalnie. A teraz naleję sobie jeszcze jedną szklankę, założę kurtkę narciarską (piździ strasznie), w której jeździłem na nartach raz w życiu (oczywiście musiałem kiedyś rozpierdolić narząd ruchu - nie może być prosto) i siądę na werandzie i będę jarał szlugi aż drink się skończy. A potem albo się pierdolnę do wyra, żeby wstać skoro świt albo naleję sobie jeszcze jedną, żeby wstać skoro świt. Albo też będę to pierdolił i nie wstanę.

bmp : :
lut 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 15

Czytać to! Będzie bardzo prawdziwie, zresztą jak zawsze. Czas na jakieś pierdolone decyzje. Przecież kurwa nie można żyć w jebanej próżni. Co prawda otoczeniu prawdopodobnie wydaje się, że nie ma tej próżni. Tak im się tylko kurwa wydaje. Po prostu jestem zajebistym graczem i nie wiadomo co tak naprawdę się dzieje, bo przecież się nie odkryję. Proste kurwa.

Miesiące dwa na morzu bez Ciebie
To deszcz i mgła, to słońce na niebie.
Zdjęcie Twe nad głową w koi swej mam.

Na grzbietach fal poznaję świat nowy,
Krążę wśród skał czujny, gotowy,
Lecz sercem uparcie wędruję tam, tam, gdzie Ty.

Niestety albo stety czas się opamiętać. Zdecydowanie wkurwia fakt, że muszę znosić to co los przynosi, że mam ograniczone pole manewru i nie mogę kreować rzeczywistości. Dlatego kurwa jest tak jak ja nie chcę. Z finansowych szczytów jestem na dnie. Z emocjonalnych szczytów jestem na dnie. Wszystko fajnie, tylko ten pierdolony muł tak za nogi trzyma, że ni chujca nie mogę się odbić. Moje ideały poszły w pizdu, moje życie przetasowało się jak talia w dobrym kasynie, ale ze szkodą dla gracza - wniosek - bradzo dobre kasyno. Zawsze byłem hazardzistą, ale okazało się, że nie pierwszoligowym. Przegrywam każdą stawkę. Dalej wierzę, że kto wysoko nie obstawia, ten nie wygrywa. Jednakże szanse niepowodzenia są wtedy wyższe. Tyle, że nawet nieduże stawki udaje mi się umoczyć. W możliwości intelektualne zaczynam mocno powątpiewać, a to z prostego powodu. Ludzie inteligentni nie dają się zaskoczyć. Mnie wiele rzeczy zaskoczyło na przestrzeni ostatnich 20 miesięcy. Bardziej niż zaskoczyło. Bawi mnie fakt, że ciągle jestem postrzegany jako facet o prawie, że nieograniczonych możliwościach intelektualnych i nieograniczenie we mnie wierzą. Śmiech na sali. Gdzie oni kurwa mają oczy? Chcę emocjonlanej, zawodowej, finansowej, naukowej, intelektualnej stabilizacji. Jak się kiedyś kurwa dowiem, że ktoś się na mnie wzoruje albo chciałby być taki jak ja, to temu komuś wpierdolę. Jestem ostatnią osobą na której można się wzorować i która może mówić ludziom jak żyć. Chyba, że ktoś od życia oczekuje pasma niepowodzeń, a dla otoczenia iluzji sukcesu, niezależności, twardości i wszystkich tych pierdolonych oznak niewiadomo czego. Co innego z odwrotną sytuacją, ale z pytaniami jak to się robi, to już nie do mnie. Te pytania proszę zadać moim dwóm przyjaciołom. Pepe też będzie miała odpowiedzi na te pytania oraz szerokie grono moich znajomych plus jeszcze jedna potencjalna przyjaźń. Jakoś tak się kurwa dziwnie złożyło, że wszyscy znaleźli swoje miejsce, że święcą tryumfy. Widocznie dla mnie czegoś zabrakło w tej puli. Pomysł pójścia w trasę zaczyna mi się bardziej i bardziej podobać. To rzeczywiście nie rozwiązuje moich problemów, ale nie zastanawiam się wtedy nad całym tym gównem i łatwiej jest. Strategia ucieczki jest naturalnie gówniarskim posunięciem, ale łatwym do zrealizowania i nie daje w dupę, a moja już jest sina i więcej wpierdolu nie chce. I nic się nie stanie, jeśli pomysł zrealzuję. Pół świata zdążyłem zobaczyć, nachlałem się w życiu za małą wioskę, zabalowałem za małe miasteczko, brałem udział w wydarzeniach, w których bierze się udział raz w  życiu, świadkowałem sprawom, że włos się jeży, setki ludzi mnie kojarzy, ja ich nie (nie dlatego, że jestem zarozumiałym skurwysynem, tylko nie jestem w stanie zapamiętać takiej ilości twarzy) Przeżyłem już tyle, co większość w życiu nie przyżyje. Nie jest to przytyk w niczyją stronę. Tak po prostu jest, tak się zdarzyło, tak się ułożyło moje zycie i przyrzekam, że patrząc po efektach nie ma czego zazdrościć (chyba, że ktoś lubi ekstremalne przygody w połączeniu z dostawaniem w dupę). A bolą takie rzeczy jak np. to, że nie lubi mnie matka. Niby prozaiczna sprawa, ale boli. Życzyłem sobie ostatnio z bratem, żeby karta nam się odwróciła - on tez dostaje w dupę. Nie widzieliśmy się już od lipca. Tak się zdarza. Kontakt jedynie telefoniczny albo mail'em. Jeden i drugi tęskni, jeden zrobi dla drugiego wszystko. Partnerka jednego jest świętą dla drugiego i tylko na  rękach się ją nosi. Niestety tak się złożyło, że ani jeden ani drugi takowej nie ma. Żadna tego nie doceniła. Jest jeszcze jedna piękna sprawa. Kobieta, którą on darzy sentymentem jest najlepszą przyjaciółką Pepe i tak samo chujowo niezrealizowanym. To był czysty przypadek i podobnie się zakończył. Wiem, że on twardnieje i że ja twardnieję i ciągle jest trudniej. Tylko stanie się wielkim, nieczułym i wyrachowanym skurwielem uratuje nasze dupy albo się zapijemy. To stanie się jest w zasięgu możliwości. Człowiek jest jak prezerwatywa, dopsowuje się do kształtu (czyt. okoliczności). Nie jestem męskim szowinistą i przykro mi to mówić, ale jestem bardzo zawiedziony postawą kobiet, które były mi bliskie na przestrzeni mojego życia i na tej podstawie (a znałem ich wiele) ekstrapolując dochodzę do wniosku, że są z natury złe, jędzowate, kierujące się swoimi partykularnymi interesami, nie biorą pod uwagę dobra ogółu, są egoistycznie nastawione do życia, nie próbują rozumieć drugiej strony, są wredne nawet w stosunku do siebie nawzajem, nie liczą się z uczuciami innych ludzi, są nielogiczne w swoim postępowaniu, nie wiedzą czego chcą, manipuluja dla swojej korzyści, grają niefair.

bmp : :
lut 22 2004 Bez tytułu
Komentarze: 8

I kolejny rok minął (znaczy mija) i dalej sieczka we łbie. Tak już chyba zostanie. I dostałem życzenia od pewnej osoby, tej ważnej osoby. I więcej szczęścia w tym roku mi życzyła i chuj z tego i tak będzie jak znam swojego farta. I nie mam kaca - tego akurat nie rozumiem. I uszkodziłem sobie zderzak na jakimś pierdolonym krawężniku. I klosz nad stołem wczoraj rozjebałem głową. Tyle tego szczęścia, że już kurwa unieść nie mogę.

bmp : :
lut 17 2004 Bez tytułu
Komentarze: 6

I wracam do starych przyzwyczajeń. Drink plus szlug plus komputer i robimy kreatywną analizę projektu rzeźbiąc w gównie. Jestem w trakcie opracowywania projetku, na kótrego temat mam blade pojęcie, nie mam gotowych rozwiązań i w ogóle jest do dupy. Chuj z tym jednak i tak to napiszę i do tego będzie to dobre i kapituła zatwierdzi. Zespół mój to dwóch facetów zupełnie nieświadomych narzędzi, które musimy wykorzystać oraz tego co musimy przygotować. Jest jeszcze jakaś baba, ale niestety jej własności intelektualne zbliżone są do taboreta, więc ją pomijam. Żadne z nich nie jest kształcone w kierunku potrzebnym do wykonania analizy. Efekt co prawda będzie podzielony na naszą czwórkę, ale wole ja to zrobić niż się kompromitować. Więc drink, szlug i jazda do rana.

Dostałem życzenia. Od Marlboro. Obśmiałem się. Kurwa wolałbym, żeby ktoś inny je złożył. Hehe.

bmp : :
lut 16 2004 Bez tytułu
Komentarze: 10

Drugi raz się we mnie nie zakocha.

bmp : :
lut 14 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

I kolejne zajebiste i nie zdradzające trzy na cztery wódki czystej za mną.

bmp : :
lut 13 2004 Bez tytułu
Komentarze: 3

"Wtem bosman krzyknął won! Na reje, idzie sztorm!". Mimo tego, że zostałem uznany przez kilka osób za alkoholika i osobę nieprzystosowaną, która norm społecznych nie przestrzega i nie wie jak to robić. To ja to pierdolę. Są to pomówienia, a jeśli  nawet nie, to mnie i tak się dobrze żyje. Dlatego "Na reje, idzie sztorm!". Wiadomo, że po sztormie jest spokój i wtedy się może zajmą sobą. Przyganiał kocioł garnkowi. 

bmp : :
lut 11 2004 Bez tytułu
Komentarze: 10

Wkurwiłem się. Ile można funkcjonować bez węchu i smaku? W związku z tym mam nadzieję, że do jutra rana problem będzie rozwiązany. Pięć razy Gripex, 16 razy Rutinoscorbin i 4000 mg witaminy C w musujących tabletkach oraz lampka koniaku musi postawić na nogi. Jeśli nie, to kładę się w dębowy garniturek i czekam. 

bmp : :
lut 10 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5

Oczywiście okazało się, że z lekarstw, to mam Altacet, Manti i Tramal oraz Neomycynę. Same przeciw przeziębieniom. Heh. Jebie mnie to jednak. I tak będę żył. 

bmp : :