Archiwum październik 2003


paź 30 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Kurwa oczyszczę się z tego całego syfu. Nie pozwolę sobie spierdolić życia. Dwa udowodnię ludziom małej wiary, że nic nie nawywijałem i niech spierdalają. To co się wydarzyło pozwoliło stwierdzić kto na śmierć i życie, a kto nie. I to jest chujowe, że ludzie, których ani ja, ani Wy nigdy byście nie podejrzewali, że mogą w ciężkich chwilach nie wesprzeć. Ja kurwa nie mówię o pierdolonej miłości i czymś z tym związanym, bo to moja jebana sprawa i to jakby nie waży na powiedzmy życiu codziennym. Jeżeli waży, to w inny sposób. Raczej mówię o kłopotach, w których nikomu nie życzę, żeby się znalazł i żeby nie musiał się przekonać, że takie wartości jak lojalność, przyjaźń, rodzina idą się pierdolić w sytuacjach ekstremalnych, w starciach z czymś nienaturalnym, wtedy kiedy powinno się zwierać szeregi.. Ludzie sobie po prostu z tym nie radzą, więc niech spierdalają. Aniołem nie jestem, za uszami mam wiele, ale ja jakoś sobie z tymi wartościami radzę, więc inni, którzy nie mają sobie nic do zarzucenia (albo mają krótką pamięć) też mogą. Więc jeszcze raz: Wypierdalać wszelkie skurwysyny i pizdy.

bmp : :
paź 16 2003 Bez tytułu
Komentarze: 8

Mam drogiego prawnika.

bmp : :
paź 14 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Stary port się powoli układał do snu

Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół

Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń

Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas skończył się.

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter

Ostatni raz spojrzę na pirs

Pozdrów moich kolegów,

Powiedz, że dnia pewnego

Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler’s Green

O Fiddler’s Green słyszałem nie raz

Jeśli piekło ominę dopłynąć chcę tam

Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza

A o mroźnej Grenlandii zapomina się tam

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter....

Kiedy już tam dopłynę, oddam cumy na ląd

Różne bary są czynne cały dzień i całą noc

Piwo nic nie kosztuje, a dziewczęta jak sen

A rum w buteleczkach rośnie na każdym z drzew.

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter.....

Aureola i harfa to nie to, o czym śnię

O morza rozkołys i wiatr modlę się

Stare pudło wyciągnę, zagram coś w cichą noc

A wiatr w takielunku zaśpiewa swój song

Tylko wezmę mój sztormiak i sweter.....

Żegnaj Pepe.

 

bmp : :
paź 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Nie czuję się dobrze, znaczy nie jestem szczęśliwy. To, co się dzieje pogrąża mnie coraz bardziej. Ciągłe kłopoty bez perspektywy końca. Nie układa się na żadnym odcinku. Tak bardzo bym chciał, żeby zaczęło wychodzić. Tak bardzo bym chciał ułożyć sobie życie, żeby być pewnym, chociaż jutra (już nawet nie proszę o to żeby być pewnym następnego tygodnia, tylko jutra). Nie chcę jeździć jak idiota w celu odreagowania, ja chcę jeździć jak idiota, żeby do kogoś zdążyć. Tak, żeby ktoś na mnie gdzieś czekał, a ja będę zapierdalał, by być szybciej obok tego kogoś. Niech istnieje ktoś taki, o kim będę mógł myśleć. Istnieje ktoś taki, ale ma to w dupie. Najbardziej bym chciał, żeby był ktoś taki, kto nie będzie miał tego w dupie. Nie jestem zawistny i cieszę się, że się układa ludziom z mojego otoczenia. Ja po prostu też tak bym chciał. I to nawet nie jest kwestia samotności, bo dobrze mi się ze sobą żyje. Jestem samodzielny, chociaż czasem gram za ostro. To nie jest coś w stylu: „wszyscy kogoś mają, a ja nie i jestem nieszczęśliwy”. Nie wiem jak do końca nazwać to coś. Wydaje mi się, że raczej chodzi o spokój, o pewność następnego dnia, o możliwość dbania o kogoś. Może to wtedy wpłynie na pozostałą część mojego życia, na jego jakość. Nie żyć z dnia na dzień. Przy tym tempie wydarzeń, za 10 lat albo nic na mnie nie będzie robiło wrażenia albo wykorkuję. Jeśli pierwsza opcja, to stanę się zimnym skurwysynem. Druga opcja to zawał, bo serducho nie wytrzyma napięcia. Sam nie wiem, co wybrać. Zresztą wybór nie do mnie należy.

bmp : :
paź 10 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

WYROK NAKAZOWY

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Sąd Rejonowy w ....... V Wydział Grodzki

W składzie:

            Sędzia:..................

            Protokolant:.........

Bez udziału stron

Po rozpoznaniu w postępowaniu nakazowym sprawy z oskarżenia Prokuratury Rejonowej w .......

Przeciwko

1. bmp

Synowi:.........

ur. ............. w.............

            2. drugiej osobie

synowi:...........

ur. ............. w ..............

oskarżonych o to, że w dniu XX.XX.XXXX w ............ wspólnie i w porozumieniu weszli do budynku mieszkalnego nr XX zamieszkałego przez ..................... i wbrew jego żadaniu miejsca tego nie opuszczali, tj. o czyn z art. 193 kk.

 

Orzeka

Oskarżonych bmp i drugą osobę uznaje za winnych popełnienia zarzucanego im czynu i za to na podstawie art. 193 kk w zw. z art. 331 i 3 kk skazuje oskarżonego bmp na karę grzywny w wymiarze 20 (dwadzieścia) stawek dziennych, przy przyjęciu, iż wysokość jednej stawki dziennej równa jest kwocie 20,00 (dwadzieścia) złotych, natomiast oskarżonego drugą osobę na karę grzywny w wymiarze 25 (dwadzieścia pięć) stawek dziennych, przy przyjęciu, iż wysokość jednej stawki dziennej równa jest kwocie 20,00 (dwadzieścia) złotych. Zwalnia oskarżonych od ponoszenia opłat i pozostałych kosztów procesu.

 

 

I tym przepysznym sposobem stałem się osobą karaną i można mnie znaleźć w Krajowym Rejestrze Skazanych. Nic kurwa nie zrobiłem. Dzięki takiemu skurwysyństwu w przypadku, gdy pracodawca upomni się o zaświadczenie o niekaralności mogę od razu spierdalać na drzewo. Skurwysyny namieszały w moim i tak już mocno pojebanym życiu. Zajebiście. Zawsze miałem jako takie zdanie o Policji i Sądownictwie, ale niestety opinia się ta zmieniła. Ujebali mnie po łokcie. Na miejscu zdarzenia to my byliśmy pobici i nie mogliśmy opuścić tego terenu. Co innego świadkowie zeznali na bieżąco Policji, a z innego paragrafu jestem skazany. Kurwa, w pytę. Oczywiście spróbuję się odwołać (wcześniej pogadam z prawnikiem), ale wkurwiony jestem do bólu. Po prostu zajebiście. Kurwa jego pierdolona w te i na zad mać. Czy może NORMALNY chciałby jeszcze coś powiedzieć na temat mojego użalania się nad sobą i pretensjami do całego świata? Czy NORMALNY dostaje po dupie w takiej skali z taką częstotliwością? Może kurwa niesłusznie twierdzę, że spotyka mnie wiele niestandardowych sytuacji, obcych statystycznemu mieszkańcowi kuli ziemskiej? Sytuacji tak naprawdę niezaleznych ode mnie i za każdym razem nie wiem co takiego zrobiłem, że muszę dostać wpierdol. Czy to jest normalne, że akurat mnie spotyka tyle gówna? (i dalej kurwa nie uważam, że mam pretensje do całego świata; proszę tylko, żeby spróbować się postawić w sytuacjach, które mnie spotykają i wtedy zacząć kłapać dziobem). Ja już kurwa nie chcę być po prawej, skrajnej stronie rozkładu Gauss'a. Powyższe pismo urzędowe przeczytałem jakieś 15 minut temu. Zagotowałem się.

 

 

bmp : :
paź 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Chciałem się stoczyć. Piszę to dzisiaj pod wpływem pewnej notki u pewnej osoby. Przeszła mi ta chęć. Oczywiście nie zrezygnuję z alkoholu jako „rozrywki”, ale powiedzmy, że nie będę uprawiał procederu metodycznego zapijania się. Z drugiej jednak strony nie zamierzam też przyjmować drobnych dawek. Zmieni się tylko częstotliwość. Można powiedzieć, że już się zmieniła. Nie zmieniło się to, co czuję. Niestety nic nie mogę zrobić i tu moja rola się kończy. Mogę tylko czekać na rozwój wydarzeń i nawet wiem, jaki będzie finał. Kiedyś się dowiem, że wyszła za mąż i ma dziecko i koniec snu. Do tego momentu będą do mnie docierały strzępy informacji dawno nieaktualnych i zniekształconych przez kolejne ogniwa. Pan bmp w tym czasie będzie się dobrze bawił i może nawet zrealizuje jakieś plany.

bmp : :
paź 03 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7

W połowie drugiego tygodnia rejsu (a może na jego początku) śnił mi się wiadomo kto. Oczywiście, że Pepe. Kto zgadł może sobie iść kupić browara albo lepiej ćwiarę. Sen ten miał kilka przyczyn, ale dzisiaj o jednej z nich. Życie na jachcie podlega pewnym regulacjom. Niestety a może i stety rytm dobowy wyznaczają doby, więc nie ma spania przez 9 godzin, a potem cały dzień na nogach. Śpisz wtedy, kiedy możesz i kiedy nie masz wachty. Jeśli jest mało osób potrafiących prowadzić łódkę, to sypiasz w ubraniu i cały czas jesteś gotowy do wyjścia na pokład. Po kilku dniach (czasami dłużej) organizm opanowuje sztukę pół snu. Śpisz, ale nie śpisz, czyli wiesz, co się dzieje wokół. Po dłuższym czasie człowiek czuje się tym rytmem zmęczony i dosypia, kiedy tylko się da. Jesteś wtedy trochę we śnie, a trochę na jawie. Dużo się śni. Często bardzo realistycznie, często jakieś idiotyzmy. I tak którejś nocy przyśniła się Pepe. We śnie byliśmy kilka lat starsi. Pepe miała dłuższe włosy, a ja też się zmieniłem (posunął mnie czas). I nagle zaczęło się układać i odnowiliśmy „znajomość” i wszystko było cacy i gdzieś tam razem jeździliśmy i mieliśmy nowych znajomych i nie wiem jak się to miało skończyć, bo zostałem wywołany na pokład. Nadszedł czas na moją wachtę od drugiej do szóstej rano. Tyle. Trochę mnie przybił ten sen, bo wiem, że prawdopodobnie nic z tego i że to tylko sen. I życie leci sobie dalej. Następne wachty za siedem miesięcy.

bmp : :
paź 02 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Spojrzałem dzisiaj na datownik. Okazało się, że już październik - jakoś nie zwróciłem wcześniej uwagi. Naszło mnie kombinowanie. Wykombinowałem, że chciałbym wrócić do października 2001, bardzo bym chciał. To był okres, który już się nie powtórzył nawet w milicząsteczce. Byłym wypoczęty, zrelaskowany, plan miałem wykonany w stu procentach (żadnych niedociągnięć), byłem szczęśliwy i zadowolny z życia. Zachłystywałem się Pepe, a Pepe mną (przynajmniej miałem takie wrażenie). Wszystko szło jak po sznurku. Nieprzerwane pasmo sukcesów w życiu osobistym i poza nim. Cud, miód, malina. Potem się spierdoliło. Szpital, odejście Pepe, chlanie, jeden wypadek samochodowy, drugi raz szpital, drugi wypadek samochodowy, spierdalanie z jadącego samochodu, wypadek na morzu, kilka razy obskoczony wpierdol, wywrócona żaglówka, raz okradziony, spierdolone relacje z otoczeniem (zarówno z rodziną jak i nie rodziną), aż wreszcie obecne kłopoty, które chyba nawet przewyższają te wszystkie wcześniejsze. Ale kurwa jego mać, musi w końcu się odwrócić los. Do chuja ciężkiego musi, kurwa jego mać. Inaczej kurwa oszaleję. To jest aż kurwa niemożliwa koncentracja wydarzeń. Niemożliwa. Można obdarować tym wszystkim co najmniej kilka osób, o ile nie więcej. Musi się moja teoria sprawdzić, że to wszystko ma mnie sprawdzić, a potem będzie lepiej. Chociaż istnieje też kontrteoria, również mojego konceptu - Jak się coś pierdoli, to się wszystko pierdoli - niestety teoria jest niekompletna, bo nie ustala horyzontu czasowego (może to i dobrze). Sam nie wiem co robić, żeby się to wszystko zaczęło układać. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni. Autor tej przemądrej sentencji zapomniał tylko dodać, że nas wzmocni pod warunkiem, że nas wcześniej nie zabije.

bmp : :
paź 01 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Z filmu edukacyjnego MEN, wyświetlanego w szkołach podstawowych od 1966 r.: „Szczegóły higieny osobistej chłopców zostaną pokazane na przykładzie ogórka i szczotki ryżowej. (...) Ogórek powinien być szorowany codziennie”.

bmp : :
paź 01 2003 Bez tytułu
Komentarze: 9

Światła mijania trzeba palić już całą dobę. Wypizd i chujca za oknem. O baletach pod gołym niebem można zapomnieć. Znowu trzeba będzie stosować pierdolone knajpy. Choć z drugiej strony może w którymś z nich trafi się jamnikowi kiełbasa. Niech nawet będzie kolejna kiełbasa tylko ze śniadaniem i aufwiedersehen, ale niech będzie. Stan psychiczny poprawił mi się, pomimo braku rozwiązań. Jednodniowy, głęboki kryzys poszedł w pizdu; pozostały kłopoty. I dalej wszystko tak samo, po staremu; czasami tylko okraszone większym wpierdolem. A teraz cos optymistycznego - za siedem misięcy znowu na morze.

bmp : :